15 września 2021
Opłacalność oszczędzania w Pracowniczych Planach Kapitałowych wciąż przekonuje do siebie kolejne osoby zainteresowane. To dlatego, że zyski gromadzenia środków w tym systemie są wyjątkowo korzystne w odniesieniu do innych form gromadzenia środków, które są obecnie dostępne na rynku. Na czym polega fenomen PPK? O walorach tego programu, a także między innymi o szczegółach jego funkcjonowania pisze Anna Maciocha, ekspert PFR Portal PPK na łamach Gazety Prawnej.
– W wymiarze atrakcyjności dla uczestnika, program PPK nie ma sobie równych, ponieważ nie oszczędzamy w nim sami. Wkład w budowanie naszego prywatnego kapitału ma też pracodawca i Państwo. O ile sami nie zrezygnujemy z oszczędzania (uczestnik odkłada co do zasady od 2 do 4 proc. swojej pensji) na nasz rachunek PPK pracodawca wpłacać będzie równowartość 1,5 proc. naszego wynagrodzenia (wpłaty te może zwiększyć do 4 proc.). Trzecim "wpłacającym" jest Państwo, które na start wpłaca uczestnikowi PPK 250 zł (wpłata powitalna), a następnie co roku, po spełnieniu odpowiednich warunków, dokłada 240 zł – wyjaśnia Anna Maciocha w artykule „Czy stać nas na nieoszczędzanie w PPK?”.
Ekspertka PFR Portal PPK nawiązała również we wspomnianym tekście do porównania polskiego systemu Pracowniczych Planów Kapitałowych z brytyjskim Workplace Pension oraz nowozelandzkim Kiwisaver pod kątem statystyk uczestnictwa w tych programach.
Pomimo turbulencji na rynkach finansowych, fundusze zdefiniowanej daty osiągnęły bardzo dobre wyniki, a oszczędzający w PPK w 2020 roku realnie zyskali na inwestycji od 80% do 122%. Tymczasem wciąż wielu Polaków trzyma swoje nadwyżki finansowe na lokatach bankowych lub co gorsza pozostawia je na kontach osobistych czy oszczędnościowych (tak samo słabo oprocentowanych co lokaty) – informuje autorka publikacji Gazety Prawnej.
Kluczowe jest byśmy uświadomili sobie jak najwcześniej, że odkładanie na emeryturę jest niezbędne. PPK to idealny sposób by to oszczędzanie w końcu rozpocząć. Jeśli chcemy utrzymać wysoki poziom życia na emeryturze - innej drogi nie ma – podsumowuje autorka artykułu.
Cały tekst artykułu można znaleźć tutaj i poniżej.
(ad)